Dzień dobry, pani Alu, przesyłam tekst do korekty. Czy może Pani zwrócić szczególną uwagę na wypowiedzi tego nastoletniego bohatera? Mam wrażenie, że czasem brzmi on na znacznie starszego i nie jestem pewna, czy udało mi się dobrze oddać jego styl.
Na jednej z grup czytałam, że poprawiasz teksty. Masz teraz jakiś wolny termin na redakcję? Chciałabym, by ktoś sprawdził mi przecinki i powtórzenia, zanim zacznę publikować.
Cześć! W załączniku przesyłam próbkę powieści do korekty. Redakcja mnie nie interesuje, napisałem tę książkę w moim stylu i na tym polu raczej jest okej. ;)
Poniżej przesyłam tekst do korekty. Przy czym nie musisz aż tak spieszyć się z tą redakcją, bo jeszcze skończyłam ostatniej sceny. :)
Takie wiadomości w pierwszej chwili potrafią nieźle zamieszać w głowie. Wynikałoby z nich, że redakcja to synonim korekty – i odwrotnie, a przecież obie formy współpracy z autorem jednak czymś się różnią. Przede wszystkim zakresem prac, więc i ostateczną ceną oraz terminem realizacji usługi.
Najwyższy czas rozwiać wszelkie wątpliwości!
REDAKCJA
Umownie przyjęło się, że jest to tak zwane pierwsze czytanie. To też najdłuższy i najbardziej intensywny etap wydawniczy. Nic w tym dziwnego, jako że w czasie pracy redaktor zwraca uwagę na… wszystko. Umknąć nie powinny mu ani błędy gramatyczne, ani rzeczowe. W przypadku książki sprawdza on, czy nie ma w niej dziur logicznych, sylwetki psychologiczne postaci są spójne i dopasowane do stylizacji wypowiedzi dialogowych, a informacje zostały przez autora doprecyzowane i tekst jest jasny w odbiorze. Redaktor dzierży w dłoni „Słownik dobrego stylu” prof. Mirosława Bańki i przygląda się też warstwie językowej – czy autor nie pomieszał gdzieś frazeologizmów (być może jego bohater zamiast odnieść zwycięstwa, to je poniósł…?) albo czy w walce z powtórzeniami nie dobrał aby zbyt fikuśnych synonimów (z braku laku określając w narracji bohaterkę blondwłosą czy niebieskooką). Redaktor może zaproponować rozwiązania, które będą miały na celu podbić napięcie czy dynamizm scen akcji (na przykład sugerując zastąpienie długich, wielosylabowych wyrażeń krótszymi odpowiednikami) albo te, które zwolnią tempo w przypadku sceny pasywnej. Redaktor to osoba, od której usłyszysz zarówno: Hej, ten fragment jest świetny i działa!, jak i: Okej, nad tym musimy chwilę popracować… Popracować wspólnie – właśnie to ma ogromne znaczenie.
Redaktor pracuje w Wordzie w trybie śledzenia zmian i nie nanosi poprawek bezpośrednio na tekst; wszystkie sugestie pozostają dla autora widoczne i mogą zostać omówione. Gdy współpraca ta dobiegnie końca, tekst stanie się gotowy, by oddać go w ręce korektora.
Przy czym czasem w wydawnictwach zdarza się, że po redakcji od razu następuje etap składu, a więc graficzne przygotowanie książki do druku. Dopiero po tym etapie już złożona publikacja trafia do korekty.
KOREKTA
Tu postaram się krótko: korektor to osoba, która dba o poprawność językową. Eliminuje błędy ortograficzne, interpunkcyjne (w tym błędy w zakresie zapisu dialogów, błędy związane z niepoprawnym zbiegiem znaków interpunkcyjnych, na przykład wyciągając kropki z cudzysłowów), błędy składniowe, fleksyjne i, wreszcie, literówki. Korektor sprawdza poprawny zapis nazw własnych (zapis małą/dużą literą, odmianę imion i nazwisk…), także przypisy, numerację, wyróżnienia. Już po składzie korektor wykonuje również korektę wizualną, upewniając się chociażby, czy wyraz zostały poprawnie podzielone między wersami oraz czy żaden pojedynczy spójnik nie pozostał na prawym marginesie. Korektor sprawdzić powinien każdą stronę – od projektu okładki czy tylną obwolutę wraz z opisem książki, po dedykację czy spis treści.
Korektor pracuje albo w Wordzie, w trybie śledzenia zmian – przed składem; albo na pliku .pdf w programie Adobe Reader – po składzie. Jak widać, w całym spisie odnoszącym się do zakresu jego prac nie ma wzmianki o narracji, bohaterach czy ogólnej stylizacji tekstu; na tym etapie zwykle nie ma już czasu, by wprowadzać większe zmiany. Zwykle dopieszcza się tylko to, co naprawdę konieczne. To dlatego tak ważne jest, by nad książką pracowało co najmniej dwóch specjalistów językowych – by żadnemu z nich nic nie umknęło, a każdy z nich mógł skupić się na własnym polu działania.
Jak widać, różnica między redakcją a korektą w teorii jest całkiem spora. Być może teraz Cię zaskoczę, ale w praktyce – dla twórców nie ma ona aż takiego znaczenia. Specjalista, do którego się zgłosisz, po zapoznaniu się z nadesłaną próbką będzie wiedział, jak zatroszczyć się o tekst i którą formę współpracy Ci zaoferować. Zdarzało mi się współpracować z autorami, których prace były na bardzo wysokim poziomie redakcyjnym już na etapie pierwszego czytania, dlatego też oferowałam im… korektę, uwzględniając niższą cenę, bo i znacznie niższy był zakres moich prac. W drugą stronę – nierzadko autor wstępnie pytający o korektę otrzymywał ode mnie próbę z wykonaną redakcją, ponieważ właśnie tego potrzebował jego tekst, w którym pojawiło się sporo niuansów wymagających ingerencji.
Warto przy tym pamiętać, że redakcja to nie odwracanie autorskiego stylu do góry nogami i poprawa z „dobrego na lepsze”, więc nie trzeba się jej bać ani od niej stronić, gdy specjalista od języka po zapoznaniu się z próbką zaproponuje Ci, by to właśnie na niej się skupić.
Redakcja to nie wyrok! To szansa, by wprowadzić na rynek jak najlepszy materiał, z którego obie strony będą dumne, gdy już trafi on do ich portfolio – czy do zakładki autorskiej na LubimyCzytać, czy na stronę redaktora.
Dobry redaktor jest elastyczny i dostosowuje się do autorskiego stylu – ewentualnie podbijając go, by wybrzmiał – i we współpracy z autorem dbając o to, by żaden czytelnik już nie musiał się głowić, co autor miał na myśli. ;) Natomiast dobry korektor nie ograniczy zakresu swoich prac do sprawdzenia przecinków. Zresztą obie formy pracy z tekstem nierzadko się przeplatają – redaktor celowo nie pozostawi przecież rażącego ortografa tylko dlatego, że „to nie jego działka”, tak jak i korektor, zauważywszy w tekście jakąś fabularną niezgodność, na pewno nie pozostawi jej bez komentarza. Granica jest cienka i nierzadko się zaciera. A czy dzieje się tak również w przypadku Twojego tekstu…?
Odpowiedź na pewno znajduje się bezpośrednio w nim. :) Zachęcam Cię więc do przesłania mi jego próbki, byśmy wspólnie mogli ją omówić.